poniedziałek, 25 lipca 2011

Trylogia: Mały Książę (tom 1)

Rozdział pierwszy - Na małej fali.

Jest smiałość, świat stoi przed Tobą otworem, im więcej słów uczę się mówić, im więcej poznaję tego świata zewnętrznego tym więcej tracę tego co zrośnie się kiedyś w latorośl podświadomości którą pięknie potrafi rozbujać tylko witamina cee wdzierająca się do ośrodka mózgu.
Ucieczka - wtedy kiedy nikt ciebie nie widzi, czasami wygnanie - wtedy kiedy ktoś za dużo widzi. Ludzie coraz bardziej są dla Ciebie obcy, płyniesz na fali marzeń, przedzierasz się przez twardy beton który jeszcze czujesz leżąc na plecach, ale za chwilę rozpocznie się proces Twojej pełnej sterowności modelowania umysłowego, jesteś tym kim chcesz, gdzie chcesz i kiedy chcesz.
Beztroskie myśli przylatują i odlatują, są kolorowymi motylkami, mają zapach stokrotek, mimo tego że surowe powietrze zwiastuje początek zimowej czerni.
Kiedy nauczę się czytać, pewnie przestanę to wszystko czuć, bo kiedyś tą czystą prostotę poddam apatycznej analizie... Teraz zwodzą mnie z tej ścieżki, dorastam, próżno szukam wzoru? Bądź mężczyzną, nie rycz, nie baw się lalkami, nie próbuj latać, pieprz to.

Rozdział 2 - Dezercja

To odbywa się bez udziału woli, ale dobrze że słabości okazują się być największą siłą i argumentem. Nie ucieknę od pelnej odpowiedzialności, jest miejsce, jest czas, ale przestrzeń umysłowa skuwa każdego kwiatka kamieniem, tak sam sobie wybuduję ogród pełen martwych głazów, już potrafię, ale jest to zbyt patetyczne i co gorsza anemiczne. Zostań moim treserem a będę klaunem lub zwierzakiem jak w cyrku. Spróbuj chociaż profesjonalnie moralnie mnie upokorzyć.

Rozdział 3 - Próg

You can't save someone from drowning if you're treading water yourself. Wszystko tu się zaczęło, wszystko z tego miejsca rozwidla się ku ładowi bądź i nie i wszystko tu się kończy. Nigdy nie podziękowałem tym którzy przez lata prawie mnie wyprostowali, bo czym skorupka za młodu... Za pierwszym razem w trójskoku odbiłem się za blisko, za drugim za daleko, liczba trzy musi być magiczna bo trzecią próbą jest zawsze głos kresów przyszłości. Nikt mi nie powiedział jak mam biec i jakie kroki stawiać, poza tym zachwiana równowaga. Wrócę tu dekady później drogą sentymentalnego korytarza, bedę przeżywał swoje życie psychicznie, bo prawom fizyki zdążę już się poddać, a wtedy... wtedy urodzę się na nowo i odcisnę stopę przy wybiciu we właściwym miejscu.

Rozdział 4 - Czuj

Żeby był progres musi być najpierw regres, trauma, coś co sprawi że docenisz to co właśnie masz - jakie to proste prawda? Zabić? Nie! Musisz czuć to samo powietrze co ja, ciepło na skórze, musisz czuć ból bo tylko on Ciebie zahartuję na wszystkie przeciwności losu i sprawi że okrzepniesz. Konstrukcja budowy cepa, jest sierp do przecinania pnączy, ale na zwierzęta w dżungli nie wystarczy sił... Oddech za plecami, padam ze zmęczenia... i? Dpoadają mnie mięsożercy... ale ja wciąż żyję!

Rozdział 5 - Ja jestem ja

Spal go, stłamś, kiedy zaczyna pluć w twarz, bezradny król zamyka się w swoim królestwie i nie pozwala nikomu wejść. Kołatkę słychać coraz głośniej, desperacko, wreszcie szturmem włamują się do szczelnie pilnowanego zamku, zabierają z niego wszystkie cenne przedmioty, zdzierają krola z szat - król jest nagi! Kilka dni i poobijany władca swojego królestwa podnosi się, odrestaurowuje insygnie swojej władzy, zasiada na tronie i modeluje na nowo, trwalej, siermiężniej mury i baszty. Kiedy wychodzi dobrowolnie zawsze jest bez szans, kiedy chce się wyciszyć, popaśc w artystyczną dystynkcję, za zamkniętymi oczami maluje swoje zniekształcone acz piękne ekspresje. Kiedy z jego królestwa znika owoc najcięższej pracy, poddaje swoją inność sądowi ostatecznemu na oczach prześmiewców.
W wersji alternatywnej dojrzewa do akceptacji i udźwignięcia samego siebie. W rażdym razie przestaje być dzieckiem. Kreuje się inteligentna jaźń subiektywna, szyk i konstrukcja w świadomości.

...

Pada strzał.


(Cała trylogia jest zainspirowana muzyczną lekturą.)

Brak komentarzy: