piątek, 22 maja 2009

.

Ludzie postrzegaja mnie za osobę która niezwykle neutralnie, bezosobowo, sucho, dyplomatycznie odnosi się do problematyki uczuciowej. Nawet musicie przyznać że poprzednie zdanie równiez oficjalnie zabrzmiało, tak by jakos tak "wznioślej" zacząć ;)
Prawda chyba jest taka iz jestem osoba która jakos w genach nie odziedziczyła "fantazji romantycznej", "wykwintnej bezpośredniości" itd. Głupio jednak zwalać pewne sprawy na geny, zwłaszcza że człowiek jest osobą świadomą i z wolna wolą oraz mozliwością poznawania, doznawania, uczenia się. Zacznijmy od tego że uświadomienie i autorefleksja są najlepszymi sposobami na korektowanie swojej osobowości odbijając się od pierwowzoru proteomicznego (bo podobno tylko genomy nie ulegaja zmianom). Uuuu oki, dobra zajechałm trochę w kierunku w którym moge popłynąc i upodlić się zaraz... Wróć ;]
Oki. Doszlismy do tego że jesteśmy wartościami ludzkimi, więc skoro wartościami to również i zasobami. Tu przerwę sobie na chwile napominając do ukierunkowania się szybciej i płynniej we właściwy temat który zamierzałem poruszyć, a chciałem zauwazyć że całkiem w moim stylu jest pisać free, liberae sunt enim nostrae cogitationes, w sensie że nie na temat ;]
No więc uwazam że uczę się wyrażać siebie z siebie o sobie z wszczepianiem jakiejś rezolutności i żywotności, ale to tylko subiektywne moje odczucie nie mające żadnych analogii w tym tekście.
Sposób na przekazywanie siebie z siebie czyli bezpośredni z myśli - najłatwiejszy jest poprzez pisanie na blogach, w pamiętnikach itd, i często wyraża się prosto po-przecinkowo (tj. jestem: taki, siaki, owaki-lubię:to, tamto i owamto) z dodaniem szczypty smaku-cytatu, itd.
Zgoda - fajnie, super (miejmy nadzieję i wiarę w ludzi że cytaty pochodzą ze skarbnicy czytelnika a nie wirtualnego chłamu).
Tu ucinam ta jałowa dyskusję...
Sposób na przekazywanie siebie z siebie w sposób trudniejszy - sposób słowny - hmm, nie każdy jest krasomówczym mistrzem, płynnym potokiem rzeki tkanych wyrazów we wszelakie ozdoby i szyki perfekcjynej stylistyki zdaniowej. Nie kazdy, ale zawsze ten kto preferuje partnerską wymianę zdań.
Wyobraxmy sobie że mamy takiego przyjaciela któremu mówimy chociaż 50% tego co tkwi w naszej głowie, myślach, sekretach, marzeniach, bo to co poczęte w głowie, rodzi się tylko wypowiedzianym słowem, lub czynnością - postąpieniem.
To co w głowie zostaje na zawsze, tłumi się w naszym gniewie, iż ubożejemy społecznie, bo każdy zna czyjąś wartość wedle tego co widzi (dlatego nie dziwię się temu iż coraz chętniej i popularniej nastolatkowie przelewają mysli na blog i dzielą się nimi z obcymi).
Hola, hola - skąd wiem? autopsja? też niska wartość siebie? nie ważne, każdy wysuwa własne wnioski, ale ogólnie znane jest wszem iż aktywni - sprawdzają się jako mówcy, pasywni i zamknięci jako publicyści, choć reguły burzy irracjonalna rzeczywistość i młodzieżowa chęć łamania stereotypów.
Przepraszam chętnych czytających te zapiski, bowiem pierwotnie miałem w zamierzeniu pisać o czym innym (tak jak komuś obiecałem), ale myśli mi sie dzisiaj rozjeżdżają w innym kierunku i nie potrafię ich utemperować wedle powinności i wcześniejszych chęci.
Potraktujcie ten temat (powód takiego tytułu podany w epilogu) jednak jako przedwstęp myslowy tego co zamierzam wkrótce napisać o uczuciach.
Kończąc ten chaos, dostrzegę problem przed próbie podołania zadaniu jakie przede mną czeka, otóż, usilnie się staram zawsze delikatne, uczuciowe, bardziej typowo kobiece tematy poruszać w sposób ogólno- perspektywiczny, ani męski, ani kobiecy... tym razem więc postaram się odejść od siebie jako przesadnego podmiotu lirycznego i wejdę w dialog ze samym sobą (no może nie w sposób dosłowny, ale może ktoś rozumie co mam na mysli) i spojrzeć na cos z mojej meskiej prspektywy, co nie znaczy że męskiej czy jakiejś innej, bardziej z podkreśleniem słowa MOJEJ.

Na dziś to już wszystko i mam nadzieję że naleśniki z dżemem was nie zamuliły, bo następnym razem może być cos bardziej tuczącego... ale co nie utuczysz i nie oszlifujesz to przy prózności w stosunku do wołającego na pustyni - wyziębi, uschnie i zgnije.

Na koniec moja nadinterpretacja interpunkcyjna, albowiem słowo "jestem w kropce" i sama kropka w opisie (gg i inne) przynosi mi ulge w otchłani niekoniecznie elokwentnych myśli ;)

.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Faktycznie chaos :P

"Nie każdy jest krasomówczym mistrzem. Nie każdy, ale zawsze ten kto preferuje Partnerską Wymianę Zdań."

Może o to mi chodziło? Karola